niedziela, 27 maja 2012

Post zainspirowany przez Maramausch i Tanyę =)

A dokładniej przez ich komentarze, Maramausch: "Kotko, czy słyszałaś o AŻ - anonimowych żarłokach? Oni mają grupy wsparcia dla jedzących kompulsywnie", Tanya napisała "nie poszłabym do specjalisty, po pierwsze dlatego, że zwyczajnie się wstydzę, po drugie nie mam na to kasy..."

Myślałam aby opisać przyczyny BED ale to temat na kilka postów - jest ich naprawdę wiele. Jak to jest/było z moim leczeniem? Gdy zorientowałam się, że mam problem - a było to jakiś czas temu postanowiłam nie czekać tylko iść do psychologa. Czemu? Byłam u kresu wytrzymałości, na dodatek równocześnie musiałam się leczyć z innego schorzenia związanego z psychiką (obie choroby miał tą samą przyczynę ale to także temat na oddzielny post). Najpierw umówiłam się z prywatnie z pewną panią psycholog. Jednakże bardzo mi przeszkadzało, że musiałam zapłacić za wizyty. Po 1: brak kasy u studentki, po 2 miałam wrażenie, że ona to robi dla pieniędzy. Dlatego postanowiłam skorzystać z przychodni lekarskiej mojego uniwersytetu. Dostałam się do pani psycholog na NFZ i to był strzał w dziesiątkę. Co ciekawe najpierw musiałam otrzymać zaświadczenie od lekarza rodzinnego, że mam schorzenie. Wiecie co mi wpisał w rozpoznaniu? Bulimię - mimo, że nigdy nie wymiotowałam ani nie przeczyszczałam się.

Od razu mówię: psychologowie nie gryzą =D. A jeśli czujemy, że to nie to należy zmienić lekarza. Chodziłam na wizyty przez ok. rok, średnio raz w tygodniu, później już rzadziej. Pierwsza rozmowa polegała na ogólnych pytaniach: co mnie sprowadza, dlaczego, itp? Na kolejnej musiałam zrobić kilka testów osobowościowych. Następnie rozpoczęły się pytania o rodzinę, moje życie: ogólny wywiad jakie panują relacje, moje cele, plany życiowe, sukcesy, porażki. Dopiero po zdobyciu tych informacji można było przystąpić do terapii: uświadomienie przyczyn, moich mechanizmów obronnych, dlaczego robię rzeczy tak a nie inaczej, jak to zmienić.

Uważam, że bardzo mi to pomogło. Przede wszystkim można się wygadać komuś bezstronnemu, kto nie będzie nas oceniał (nie powinien w każdym razie ale jeśli tak wyjściem jest zmiana lekarza). Takiej osobie można powiedzieć o wiele więcej niż np. przyjaciołom, którzy często nie chcą nam uświadomić pewnych rzeczy aby nas nie zranić itp. Naprawdę nie ma czego się wstydzić - choroby łaknienia są czymś normalnym dla psychologów. Nie jesteśmy pierwszymi ani ostatnimi osobami, które przez to przechodzą.

A co do Anonimowych Żarłoków - rzeczywiście są bezpłatni (tak sprawdziłam, coś mi się pokręciło z inną grupą wsparcia) ale... to nie jest terapia dla mnie. Nie jestem jakoś wyjątkowo skrytą osobą ale mam problem w okazywaniu emocji. Płakać przed psychologiem mogę ponieważ wiem, że to nie wyjdzie poza gabinet. Ale gdy poniosą mnie emocje przy iluś tam osobach... skończyłoby się najprawdopodobniej napadem żarłoczności. Nie jestem na to gotowa, nie wiem czy kiedykolwiek będę. Na razie pracuję nad tym w obrębie najbliższych (to też temat na kolejny post).

A teraz po tych długich wywodach trochę wiadomości na temat diety: zawaliłam i... nie żałuję. Poszłam na imprezę gdzie trafiła mi się wieeeelka porcja lodów z adwokatem a później 1 piwko. Przekroczyłam limit, kac mnie męczy (mam niską tolerancję na alkohol) ale nie zamierzam rzucać z tego powodu diety i załamywać się. Po prostu dzisiaj mniej zjem (w sumie i tak nie mogę przez sensacje żołądkowe) i będę dalej prowadzić moje nowe nawyki żywieniowe. Raz na jakiś czas mam prawo do zwykłych, ludzkich słabostek: tego właśnie nauczyła mnie moja pani psycholog =).


5 komentarzy:

  1. tym postem uświadomiłaś mi, że już dawno powinnam skorzystać z pomocy kogoś z 'zewnątrz', ale jednak... nie potrafiłabym się chyba tak otworzyć, nawet przed obcą osobą spowiadać się z takich intymnych rzeczy...
    Dobrze, że Tobie to pomogło, bo widzę że jest dużo lepiej. Masz dobre nastawienie, nie katujesz się, nie zadręczasz..
    Może i ja kiedyś zmądrzeję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tu nie chodzi o mądrość, to ma z mądrością niewiele wspólnego moim zdaniem...nie wystarczy 'zmądrzeć' w ogóle co to znaczy zmądrzeć?

      Czy którakolwiek z nas jest głupia? Nie sądzę, gdyby to było takie łatwe, to by nie było problemu, a jest. :)
      A ty Tanya na pewno głupia nie jesteś, byłam na blogu, widziałam, wiem.

      Usuń
  2. "zawaliłam i nie żałuję" to podstawa, by wrócić do "zdrowia"
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero dziś zobaczyłam posta:)!
    Pozdrawiam mocno!Mar

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a z tym AŻ to zawsze możesz iść na mitting otwarty, posłuchać nic nie mówić, zobaczyć o co tam chodzi. Nie zachęcam Cię i nie namawiam, tylko mówię, żebyś wiedziała, że masz taką możliwość. W przypadku mittingów oznaczonych jako otwarte, bo zamknięte są dla tych, którzy są AŻ, a na otwarty może przyjść każdy, pozdrawiam i daj znać co u Ciebie

      Usuń