wtorek, 12 czerwca 2012

Ja i moja toksyczna matka

Po ostatnim poście postanowiłam opisać moje życie z kochaną mamusią.

Kiedyś spytała się mnie dlaczego jej nienawidzę a zaraz później czy ją kocham. Powiem wam, że to były jedne z dwu najtrudniejszych pytań w moim życiu. To samo było później u pani Psycholog - dała mi kartki z różnymi pytaniami, które miałam wsadzić do jednego z koszyczków: "tak", "nie", "nie wiem". Jednym z nich było "kocham moich rodziców", siedziałam nad tą kartką i siedziałam... aż w końcu wylądowało w "nie wiem".

Czy jej nienawidzę? Raczej nie, jawi mi się bardziej jako osoba dość.. żałosna. Może dlatego, że mam dość dużą znajomość psychologii i wiem jakie są przyczyny tego, że postępuje tak a nie inaczej. Kochać.. to za dużo powiedziane, raczej mam do niej stosunek dość ciepły ale jednak obojętny. Gdy nie ma mnie przez dłuższy czas w domu nigdy za nią nie tęsknię.

Ale teraz trochę o toksyczności i nadopiekuńczości mojej mamusi. Problemem z nią jest to, że zarazem chce być moją najlepszą przyjaciółką i panią - władczynią mojego życia. Nie da się tego pogodzić ale ona tego nie rozumie. Od najwcześniejszych lat życia miała do mnie dwutorowy stosunek: w jednej chwili byłam jej laleczką (do dzisiaj mi wypomina, że mimo PRLu nosiłam najlepsze ubranka w mieście) a w drugiej byłam nieznośnym bachorem, który robił nie tak jak chciała. Zawsze musiałam robić i myśleć jak ona chciała, problem w tym, że trafiła kosa na kamień i się często nie dawałam (zwłaszcza w miarę dorastania). Tak więc moja matka:
- wypomina mi ile dla mnie zrobiła i wymaga bym się za to odwdzięczała (potrafi sięgnąć do czasów mojego niemowlęctwa) - czyli żyła i myślała tak jak ona chce,
- wypomina, że jestem najgorsza z całego rodzeństwa mimo, a najstraszniejsze jest to że jestem dziewczyną: no bo gdybym była facetem było by to zrozumiałe,
- chce bym jej mówiła o wszystkim ale gdy mówię o czymś prywatnym jestem wyzywana od kretynek i mam natychmiast zacząć myśleć jak ona - więc jej o niczym nie mówię ale to jeszcze gorzej wg niej,
- od najmłodszych lat próbowała mi wybierać facetów - z bogatych rodzin, najwcześniej gdy miałam 12 lat znalazła mi 15 - latka,
- jęczy, że mnie kocha ale jednocześnie powiedziała mi, że musi mnie trzymać za mordę bo nigdy w życiu do niczego nie dojdę - z moim rodzeństwem jest ta sama gadka,
- gdy kupię sobie ubrania najpierw zachwyca się, że ładne a później mówi, że ktoś idący za mną może się porzygać widząc moje nogi - od najmłodszych lat próbuje mnie na siłę ubierać tak jak ona sobie wymarzyła, nie ważne że nie pasuje to do mojego typu urody i figury oraz to nie mój styl,
- chce być moją przyjaciółką ale jednocześnie nie mam prawa zwrócić się do niej bezpośrednio i nie mam prawa powiedzieć, że coś postanowiłam, np.: nie mogę powiedzieć do niej "podaj mi koc" tylko "czy może mama podać mi koc?" inaczej dostanę w twarz za brak szacunku, to samo z postanowieniem, nie "chcemy z Narzeczonym..." tylko "zastanawialiśmy się z Narzeczonym czy możemy..." - mamy po 25 lat i naprawdę możemy sami zaplanować wesele,
- naturalnie mój Narzeczony jest do dupy tak samo jak ja i umrzemy w miesiąc po opuszczeniu domu - tak, jednocześnie bardzo go lubi i nie ma nic przeciwko niemu,
- żałuje, że mnie nie oddała do domu dziecka po narodzinach bo jestem upośledzona umysłowo ponieważ poszłam nie na te studia, które ona sobie wymarzyła - to samo dotyczyło liceum/przyszłego zawodu/facetów,
- gdy jestem u niej w pracy traktuje mnie jak 8 - latkę: przytula na siłę i mówi jak do niemowlaka - ale jeśli każę jej się odczepić to jestem okrutna bo ją ranię podczas gdy ona okazuje mi miłość,
-  jeśli chcę coś zrobić sama to mam awantury przez długi czas aż nie zmienię zdania - jednak jeśli mimo wszystko zrobię co chciałam to ma mnie w dupie (np.: wyjechałam za granicę, na początku był płacz bo to takie niebezpieczne ale gdy pojechałam to się nie interesowała co tam ze mną się dzieje),
- wmawia mi, że jestem wariatką i wszystko co złe to sobie wymyśliłam, ona nigdy by nie powiedziała krzywdzących mnie rzeczy - naturalnie nie przeszkadza jej to później mnie wyzywać od najgorszych.

Życie z nią jest mocno męczące, nie jestem jej idealną córeczką jaką by chciała. Często mnie zmusza do czegoś albo mi robi awantury ale to przecież dla mojego dobra. Przez to od małego cierpiałam na naprawdę silną nieśmiałość. Dopiero koło liceum przestałam dawać się jej manipulacjom a na studiach powiedziałam jej aby się odpierdzieliła od mojego życia. Niestety, nadal z nią mieszkam i tak do końca uwolnić się jest trudno...

20 komentarzy:

  1. uff ciężkie przejścia. I dobrze, że umiesz to opisać - wskazać te wszystkie punkty w których jej zachowanie jest wewnętrznie sprzeczne, nie mówiąc o tym, że często niedorzeczne.
    Kiedy ślub?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślub w czerwcu przyszłego roku, przygotowania trwają :). Ostatnio gdy zaczęła płakać, że nie pozwalam jej o niczym decydować na moim ślubie powiedziałam jej szczerze, że nie pozwalam jej bo gdy ustąpię w jednym miejscu to będzie się rządzić we wszystkim. Od tej pory szantażuje mnie, że nie da mi pieniędzy :D. Da, bo inaczej nie zaprosiłabym rodziny a ona bardzo się przejmuje tym co inni powiedzą :].

      Usuń
    2. coż, przynajmniej wiesz, czego możesz się po niej spodziewać i jej zachowanie jest dla Ciebie mniej więcej przewidywalne.
      Choć kurcze pieczone, gdzieś tam czai się zawsze nadzieja - że jeszcze zostaniemy pozytywnie zaskoczeni.

      Usuń
    3. nadzieja matka glupich, zdystansowac sie i nie cierpiec

      Usuń
  2. Twoja mama ma identyczną osobowość jak moja babcia. Szantaż i egoizm to podstawa. Myślę jednak, że Twoja mama większość rzeczy robi i mówi mając na uwadze Twoje dobro, niestety nie zawsze to co dobre dla Ciebie wg niej jest tak naprawdę czymś co Cię uszczęśliwi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, że mnie kocha jest niezaprzeczalny. Jednakże ta miłość przekracza pewne granice , ona tego nie widzi i nie chce się do tego przyznać. Wiele razy jej proponowałam by poszła do psychologa. Zawsze odpowiadała, że to ja z rodzeństwem jesteśmy źli i niedobrzy ("to wszystko geny ojca)" oraz zmówiliśmy się przeciwko niej. Nie pozwolę by jej kompleksy i niespełnione ambicje wpłynęły na moje życie. Będę utrzymywać z nią stosunki ale silnej więzi raczej pomiędzy nami nie będzie :(

      Usuń
  3. jej, współczuję... myślałam, że mam ojca terrorystę, ale taka matka jest jeszcze gorsza ;<
    więc przyczyną tego są kompleksy i niespełnione ambicje? dlatego przelewa swoje frustracje na Ciebie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mama wychowała się w rodzinie alkoholików, dziadek pił i bił, babcia na nic jej nie pozwalała... bo była dziewczyną, wujek mógł robić co chciał. Całe życie miała ułożone: idziesz do tej szkoły, nie idziesz na studia tylko do pracy itp. Zaczęła więc to odbijać sobie głównie na mnie, bo moje rodzeństwo liczy sobie 2 braci. Po 1: wyniosła z domu przekonanie, że rodzice mają prawo kierować życiem dzieci, po 2: mogą je bić (ona twierdzi, że skoro nie widać to znaczy, że tak można), po 3: od dziecka musiałam chodzić na takie zajęcia na jakie ona nie mogła (nie interesowało jej, że ja nie chcę), po 4: chciała aby jej córka była idealną dziewczyną - delikatną, uwielbiającą prowadzenie domu, myślącą tylko o makijażu, kosmetykach i bogatych facetach, chodziła w sukienkach itp. a ja wyrosłam na chłopczycę...

      Usuń
  4. Choruje na Bulimię, jest coraz lepiej ale widzę jak wyniszczyłam sobie organizm. Przyczyną no cóż są toksyczni rodzice, obydwoje. Matka od 5 lat alkoholiczka a ojciec chory psychicznie i syndromem węża w kieszeni oraz zaburzeniami psychicznymi typu (ktoś mnie okrada jak śpię! Więc zakłada sejf w domu). Jest ciężko, rozwiedli się i żyją tylko kłótniami. Od 15 roku życia jestem co pół roku wyrzucona z domu, teraz mam 18 i zostały mi 3 tygodnie na "wypierdalanie na ulice". W sumie to kiedyś się dziwiłam dlaczego choruję psychicznie, teraz już nie.

    Ale można się z tego uwolnić, bardzo staram się w to wierzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję, masz gorzej niż ja. Chociaż wywaleniem z domu też mnie przez pół życia straszyli, nie powiem aby to było przyjemne. Ojciec niby jest ale go nie ma: gdyby umarł to bym tego nie zauważyła. Robi tylko to co matka mu karze a tak ma mnie i rodzeństwo głęboko w tyle :(. Najgorsze, że my musimy naprawiać co rodzice zniszczyli...

      Usuń
  5. Hej. Widzę, że nie tylko ja mam problem. nie mogę być sobą, nie mogę myśleć i decydować o sobie, ponieważ zawszę myślę co by powiedziała mama, jakby zareagowała itd.Gdy spotykałam się z przyjaciółmi, dzwoniła do mnie co godzinę, kontrolowała mnie co robię,gdzie jestem, kazała mi szybko wracać do domu. Często za złą ocenę w szkolę lub jakieś zachowanie, zabraniała mi się z nimi spotykać, szlaban na miesiąc. Przyjaciele się ode mnie odwrócili, bo ile razy można komuś odmawiać. Gdy siedziałam w domu, mówiła, że nie mam znajomych i nie nadaję się do niczego. Gdy wracałam z imprezy np. o 22 zawsze musiałam z nią usiąść i opowiedzieć co było jak było, kto jak był ubrany co było do jedzenia. O ubiór też ciągle pretensję, we wszystkim wyglądam grubo i nie pasuje mi nic do figury.Denerwują mnie też jej telefony. Są wakacje, widziałam się z nią wczoraj i przedwczoraj a dziś powiedziałam, że chce mieć wolne. To już dwa razy dzwoniła co robię, ja na to, że leże, a ona że może bym coś zrobiła do jedzenia dla męża (u mnie mąż się zajmuje domem i on sobie sam robi wszystko), a może bym książkę poczytała, bo tak leżeć to źle.Często mi wymyśla jakieś zadania a jak tego nie zrobię płacze i wymawia, że na mnie nie można liczyć, że wszystko mi dała a ja nic. Bardzo lubię z mężem chodzić do kina, chodzimy na wszystkie premiery, zarabiamy bardzo dobrze i moglibyśmy sobie chodzić nawet codziennie, ale ona twierdzi, że ile razy się chodzi do kina, i że to wydawanie bez sensu. Zawsze jak idę do kina, mam schizę, że ona zadzwoni i coś będzie chciała, a gdy zadzwoni muszę udawać, że nie jestem w kinie muszę wychodzić z seansu bo inaczej będzie dzwonić 20 Gdy nie zadzwonię dwa dni, bo praca, mąż i dom, to słyszę, że jak się nie odezwałam to znaczy, że mi tak zależy i że tak bardzo ją kocham po czym rzuca słuchawką. Mój nastrój, to co robię jest uzależnione od niej. Gdy ona jest szczęśliwa ja też, gdy ona nie ja też nie. Gdy mam zły dzień, mówię jej coś o mężu czy o pracy jest dobrze, ale w kłótni mi to wypomina, że jestem do niczego i nic nie umiem i gdyby nie ona zginęłabym.
    Bardzo ją kocham, boję się co to będzie, gdy umrze, bo już jestem tak przyzwyczajona do zdawania relacji i mówienia jej wszystkiego, że numer sama wybieram bezwiednie.
    Nawet, gdy podejmę decyzję, ona mówi dobrze zrobiłaś, ale lepiej by było gdyby tak i tak. I ja już czuję, że jak bym nie zrobiła tego, to awantura.
    Często przy mężu mnie krytykuje. Zawsze, gdy do niej jedziemy chce abyśmy byli u niej kilkanaście godzin i zawsze jest awantura, że już jedziemy i co tak szybko. Ja pracuję i mąż całe dnie spotykamy się tak na prawdę w łóżku, gdy już idziemy spać i jesteśmy zmęczeni, żeby porozmawiać bądź nawet się kochać, ja mam co drugi tydzień zjazd na studiach i mamy mało czasu. Jak do niej jedziemy jest to mój wolny weekend raz na dwa tygodnie, a ona chce, żebyśmy z nią siedzieli i gadali, a ja bym wolała pojechać na godzinę, dwie i spędzić ten czas z mężem. Tak samo jak moja mama wie, że codziennie stajemy koło piątej rano związku z tym, gdy jest niedziela bądź sobota chcemy spędzić w łóżku czas do 10 to ona dzwoni o 8 i pyta jakie plany, jak my dopiero co wstaliśmy i chcemy posiedzieć w domu, bo tak na prawdę wcale nas w nim nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciągle mi coś planuje, a potem mówi, że inni to co ja robię w godzinę zrobią w 10 minut i że ja się nie umiem organizować.
    Ale do ciotek i rodziny chwali mnie i mówi tak jak jest, a do mnie ciągle negatywne komentarze. Mam dość. Chciałabym to przerwać, ale jestem adoptowana, gdy miała 9 miesięcy i wiem, że muszę się nią opiekować i poświęcać jej czas, ale nie umiem dogodzić wszystkim i jej. Nie potrafię żyć, myśleć nie myśląc o niej. Nawet mam taką schizę jak idę z mężem do łóżka co by mama powiedziała i czy to dobry moment czy zły itd. Ciągle ona w mojej głowie, dzwoni, pyta, rozkazuje. jest to toksyczna miłość, gdzie tylko ona czerpie korzyści i bierze, a ja ciągle daję. SIEBIE I SWOJE ŻYCIE.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam, że tak dużo tu napisałam, ale wolę mężowi nie mówić nic o niej (jestem pół roku po ślubie) bo nie chce żeby się do niej zraził. Koleżanek nie chce zanudzać takimi opowieściami, bo każdy pokiwa głową współczuje, ale pójdzie, a ja zostaję sama z problemem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Też bym chciała sobie chodzić na imprezy bawić się do rana, żyć beztrosko, ale nie umiem jej odmówić i skłamać, nawet dla jej dobra, żeby miej wiedziała. Zawsze muszę jej powiedzieć wszytko zdać relacje. Potem sama mam wyrzuty sumienia, ale to się dzieje. Ona żyje moim życiem i wchłania mnie jak gądbka wodę. Ja nic nie mam do powiedzenia, jestem nikim. Gdy próbuję z nią rozmawiać, ona mówi, że ja podejmuję złe decyzje i że ona robi to dla mojego dobra, płacze wtedy i ja się obwiniam, wychodzę z od niej i mam wrażenie, że jestem najgorszą córką na świecie. Ale wiem, że tak nie jest. Patrzę na innych, spotkaj się mówią. Jak ja mam się spotkać, jak znowu będą telefony i że znowu gdzieś wychodzę. Mam dość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz...przeczytałam te Twoje komentarze, wiem co czujesz, mniej więcej. Ale jeśli już masz męża to musisz dać spokój. musisz się od matki odciąć, bo mąż ucieknie, widzisz - już nie masz przyjaciół i zostaniesz sama z matką do końca jej życia. To że jesteś adoptowana to nie ma nic do rzeczy, nie masz żadnego obowiązku wobec niej. Głupio że sama innym radzę, a sobie nie umiem. Ale wiem, że po ślubie skończę z tą męczarnią. a telefony - powiedz jej zwyczajnie, że masz swoje życie i nie masz czasu/nie zyczysz sobie zeby dzwoniła co chwila, bo nie masz 5 lat, że musi Ciękontrolować.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Dopiero teraz zobaczyłam Twoje komentarze Katarzyno. Współczuję ponieważ moja już tak mi nie robi a przynajmniej nie często. W sumie przez przypadek powiedziałam jej co o niej myślę i kazałam aby dała mi spokój. Najlepiej z taką osobą postąpić ostro :(. U mnie skończyło się to wyzwiskami ale dała spokój...

      Usuń
  9. Wiesz...przeczytałam tego posta i równie dobrze mogłabym go napisać ja... heh dzis np. mam szantaż, że jak się wyprowadzę po ślubie, to ona wynajmie mój pokój jakieś dziewczynie w zamian "za opiekę" a potem jej przepisze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja z mojego pokoju zrobi sobie albo garderobę albo swój pokój... co z tego, że moi bracia mieszkają razem w jednym. Byle pod siebie. Po ślubie wiem, że będzie dalej chciała układać mi życie ale nie będę jej na to pozwalać :)

      Usuń
  10. No cóż,czytam te uwagi i myślę że każdy ma swoją nieco inna toksyczną matkę. Moja mama po śmierci taty zmieniła się nie do poznania. Jestem jej jedyną rodzina w tej chili.
    Wieczna cierpiętnica , śmiech w jej towarzystwie to prawie przestępstwo a najbardziej bolą mnie jej uwagi : skoro umarł tatuś ( czyli mój tatuś a jej mąż) to ja( czyli moja mama) już nie mam rodziny....
    A ja to co nie rodzina????
    Na jakąkolwiek pomoc z jej strony nie ma co liczyć podczas gdy sama ma bardzo wysokie oczekiwania , tego nie wiem , tamtego nie umiem...
    Nawet po pogrzebie taty wyrzucała mi dlaczego płaczę, bo płakać to tylko ona ma prawo w końcu straciła męża. Okrutna , egoistyczna i bezwzględna tak jakby była obcą kobietą.
    Wiem że inni mają gorzej, bo ich rodzice wymagają ciągłej opieki, no i czasami pojawiają się różne choroby. Tylko to pozwala mi się mniej boleśnie odnieść się do problemu. I co jest najważniejsze mam wspaniałego przyjaciela , mojego męża z którym mogę o wszystkim i o niej też porozmawiać.
    Pozdrawiam wszystkie zatruwane przez rodziców - ich córki i synów

    OdpowiedzUsuń
  11. 32 year-old Assistant Manager Danielle McCrisken, hailing from Mont-Tremblant enjoys watching movies like Sukiyaki Western Django and Vacation. Took a trip to Rock-Hewn Churches of Ivanovo and drives a Ferrari 250 GT SWB Speciale Aerodinamica. Przeczytaj caly artykul

    OdpowiedzUsuń