Ograniczyliśmy z Narzeczonym fast foody, słodycze itp ale jednak to nie wystarczyło. Jedyne co osiągnęliśmy to brak wzrostu wagi xP. Dlatego ograniczamy kalorie. Niby coś prostego ale... mój facet nie jest w stanie zrozumieć co i jak a ponoć ma umysł ścisły..
Ja: co jesz?
On: grzanki
Ja: ile jajek dałeś?
On: 2
Ja: aha, czyli 2 x 80 kcal + chleb to 3 x 70 kcal + olej to chyba będzie łącznie coś koło 500 - 600 kcal.
On: że co!!?
Tak wygląda jego dzień na diecie 1500 kcal :]. Nagle okazuje się, że wszystko co lubi nie ma po kilka kalorii jak myślał a 10 razy więcej. Na dodatek naleje na patelnię 5 łyżek oleju i kłóci się, że jest niecała 1.. W ogóle wszelkie tabele kaloryczne i odmierzanie składników to dla niego czarna magia. A ja siedzę obok niego z notesem, podliczam kalorie i śmieję się z niego w duchu :D.
o rany, własnie zdałam sobie sprawę z tego, ze ja totalnie nie mam bladego pojęcia ile kalorii pochłaniam w ciągu dnia:) Ale jakoś chyba nie tęsknię do tego aby je liczyć:)
OdpowiedzUsuńhaha skąd ja to znam? mój też zawsze myśli, że obiad ma 200kcal, kiedy na jego talerzu ląduje jakieś 700 :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie, że odchudzacie się we dwójkę. macie swoje wzajemne w tym wsparcie, a to bardzo ważne w związku.
hahah :) z facetami jest ciezko :p mój znów upodobał sboe Burneikę i chce być napakowany,a jest chudy jak patyk jak i ja zresztą :p i opycha się jajecznicą z 8 jaj :p
OdpowiedzUsuń