poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Czy ja się za bardzo nad sobą nie użalam?

Takie pytanie padło w jednym z komentarzy. A jako, że lubię zastanawiać się nad takimi sugestiami to trochę sobie pofilozofuję :)

Więc wracając do pytania: czy się za bardzo nad sobą nie użalam?
Odpowiedź brzmi: na blogu tak.
Czemu? Po to jest ten blog aby wyrzucić z siebie pewne rzeczy.
Czy użalam się na co dzień? Nie.

Na blogu mogę ponarzekać, powyrzucać z siebie co mi leży na watrobie, tudzież żołądku :P. Matka mnie wkurzy, nagadam na nią i mi przechodzi. Nie można przecież cały czas trzymać tych negatywnych emocji w sobie bo by człowiek zwariował. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że przez 90% czasu jestem silnym człowiekiem. Szalona optymistka, która nie daje sobie w kaszę dmuchać. Jednakże zawsze czai się gdzieś ten 10% gdy uważam siebie za beznadziejną i nic nie wartą. Latami pracowałam nad tymi procentami: w gimnazjum stosunek był odwrotny :(.

Moje jedzenie kompulsywne jest odpowiedzią na wieloletnie znęcanie się psychiczne, rzadziej fizyczne (ale jednak) mojej rodziny. W sumie jak nad tym pomyślę to chyba nie ma nikogo kto by normalnie w niej funkcjonował. Każdy ma jakieś odchyły związane z przebywaniem w dysfunkcji tudzież patologii (na wsi, na przeciwko nas mieszkała ciotka z mężem alkoholikiem i dziećmi). Jeden brat jest kompletnie zamknięty w sobie. Kiedy tylko może ucieka z domu ( w sensie wychodzi i wraca w nocy, nigdy nikogo do nas nie zaprasza), drugi siedzi całymi dniami przy komputerze, nic go nie obchodzi, prawie nic nie mówi. Rodzina jest rozbita mimo, że mieszka w jednym miejscu. Jedynym co słychać to krzyki mojej matki od rana, przestało mnie to ruszać ale czasem strzeli w czuły punkt. Wtedy zaczynam się użalać, mam napad i tyle. Wracam po nim do normalności i znowu przestaję tym się przejmować. Sądzę że wyprowadzka to jedyne możliwe rozwiązanie ponieważ mojej matki bez współpracy rodziny nie da się zmienić. A nikomu nie chce się z nią walczyć..

8 komentarzy:

  1. Zgadzam się - po to jest ten blog - do wyrzucania emocji-moja jedyna koleżanka z pracy, która czyta mojego bloga, mówi, że to dwie różne osoby - ta ja w rzeczywistosci i ta z bloga, to prawda-na moim blogu jest uzewnętrznienie srodak, tego, co myslę, co mnie w danej chwili dręczy, w rzeczywistosci - ambitna, pracowita, odpowiedzialna osoba, realistka, nie pokazujaca, że cos ją rusza...Ja prowadzę bloga od ponad roku, jest w jakims sensie niszowy, służył do wyrzucania swoich przemysleń, nikt nie komentował-teraz bardzo się zmienił, ludzie zaczęli oceniać...nie wiem, kiedy było lepiej-teraz wiem, że pomaga wielu osobom, ale ja CIĄGLE bedę pisać co czuję-to mój blog, moje dziecko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze będą takie komentarze. Kwestia aby nad nimi pofilozofować i olać jeśli będą głupie :)

      Usuń
  2. Cześć, trafiłam na Twój blog całkiem przypadkowo, ale teraz już wiem, że będę wpadać częściej. Rozumiem Cię. Teraz już wiem, że cierpię na to samo... Niestety, raz jest lepiej, raz jest gorzej, szukałam wielu przyczyn mojego bezsensownego jedzenia i znalazłam - to ja sama.
    Pozdrawiam i trzymam kciuki za Ciebie i siebie.
    Kama

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do czytania i komentowania, także trzymam kciuki za Ciebie :)

      Usuń
  3. Pamiętnik pisze się, by w słowach uwiecznić momenty życia, wyrzucić dobre i złe emocje. Tak było od zawsze, tylko, że teraz pamiętniki zostały zastąpione przez blogi i są dostępne publicznie. Dlatego denerwuje mnie, gdy ktoś zarzuca autorowi, że zbytnio się użala, że np. nie ma prawa bo ktośtam ma gorzej. Kurdę, jeśli komuś to przeszkadza, to po kiego grzyba brnie głębiej w czytanie..Blog jest do wyrzucania tego, co z nas siedzi ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze znajdą się osoby, które wiedzą wszystko lepiej ale tak już jest. Kwestia by się nie dać.

      Usuń
  4. znam to, po to jest blog, by się wyżalić, bo w życiu realnym nie ma sensu, jedni Cię wyśmieją, a inni się będą cieszyć Twoimi nieszczęsciami... :/

    co do matki, to mam tak samo... kiedyś w czerwcu chyba, opisywałaś całą sytuację i ja się mogę pod tym podpisać... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję, niestety takie jest życie. Matka jest tylko jedna nawet jeśli jest toksyczna :(

      Usuń